Porażka jest ciężka.
Boli pod nią skóra, twarz i serce.
Mimo, że jest mrok, słyszę tętno życia i powiew wiatru.
Orzeźwienie zimnego pulsu daje mi poczucie, że żyję.
Dotyka mnie i pozwala zapomnieć.
To jest możliwe tylko gdy czuję.
To nocny trzepot skrzydeł Anioła, który od dawna jest we mnie.
Czasem czuję dotyk jego piór - daje mi znak, bym szukał. Bym odgadywał
prawdę o tym,
co kocham,
kim chce być,
co ważne,
gdzie moje miejsce.
Gdzie to wszystko ułożyć, utulić, zamknąć spokojnie w sobie.
I żyć codziennie.
Zachwycać się i płakać.
Rozumieć i przestawać. Biec i nie patrzeć.
Czuć w piersiach oddech wolny i gorący.
Stawać kiedy chcę i przyglądać się.
Widzieć i nie przekreślać.
Zdumiewać się i nie bać się ZDUMIENIA, CZEKANIA i tego, co ma być.
Czuję jak układa i rozkłada skrzydła uczy mnie zostawiać strach i otwierać
szeroko oczy.
Lekko stąpać po mokrej trawie, nie oglądając się na spojrzenia, które chcą nazwać to, co widzą.
Niektórzy ludzie patrzą i oceniają zamiast żyć.
Tak po prostu
nie w klatce.
Bo Anioły , jak ludzie muszą być wolne żeby żyć.
1 komentarz:
po kim Ty masz taki talent? aż sie miło czyta, czasem fajnie byłoby tez o tym pogadać. pozdrawiam
Prześlij komentarz