Myśli pełne lęku, frustracji.
ślepej nadziei.
modlę się do wszystkich znanych mi bogów.
po raz pierwszy oprócz chwil, tylu wspaniałych,
niezapomnianych chwil
potrzebujemy przyszłości, pewności.
odrobiny stałości w męczącym wszechświecie.
strach napędzany wątpliwościami
pożera każdy uśmiech, blask oczu.
zaklinam każdą minutę jak ostatni bastion Nas.
bronię każdej sekundy, wydzieram je losowi z gardła.
wierzę, że uda mi się skleić z nich jutro.
te przeklęte jutro z wielkim znakiem zapytania,
popisane niemymi prośbami.
ze strachem wyglądam świtu
i zasypiam wycieńczony z modlitwą zakochanych na ustach.
wtulony w Ciebie powtarzam jak mantrę
bądź bądź bądź bądź bądź bądź bądź bądź.
ciągle gdzieś w głowie kołacze się myśl,
że jeśli bez Niej, jeśli nie Ona, to całej reszty już nie ma.
że tylko Ona pozwala mi trwać, oddychać, nie zwariować.
żyć i kochać.
szepczę miliony postanowień, obietnic, rysuję kompromisy.
połykając łzy czekam świtu,
by móc znowu uwierzyć, że...
...że nie po to Cię odzyskałem, by znów Cię stracić,
prawda?
miłość potrzebuje przyszłości, a myśmy mieli tylko chwile...
2 komentarze:
strach napędzany wątpliwościami
pożera każdy uśmiech, blask oczu...
Piękne słowa... prawdziwe słowa...
Pięknie...:( KC...(ps,do kogo to serduszka z dloni?)
Prześlij komentarz